czwartek, 6 czerwca 2013

4.Tak, Niall. Obiecuję.

          To był Niall. Niall Horan. 
 - Wow - nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.
 - Aż tak źle? - Zachichotał.
 - Nie... to było piękne - wyznałam. - Aż się wzruszyłam - otarłam łzę, która zakręciła mi się w oku i już chciała spłynąć po policzku. 
 - Dziękuję - powiedział, a ja wyczułam w jego głosie pokorę.
 - Dlaczego śpiewasz na ulicy? - Zadałam pytanie prosto z mostu.
 - Nie wiem - westchnął. - Może czasem próbuję wrócić do starego świata, gdzie nie byłem rozpoznawalny...
          Przeczesał włosy dłonią i uśmiechnął się szczerze.
 - Jakim cudem nie ma tu twoich fanek? 
 - Hej - krzyknął -ja siedzę na chodniku pod Big Ben'em. To jest miejsce gdzie nikt nie zwraca na mnie uwagi. Wszyscy są zbyt zabiegani. Urozmaicam im tylko czas - pakował gitarę do czarnego pokrowca.
 - Dziwne - podsumowałam wstając i otrzepując spodnie.
 - Co nie? - Zaśmiał się stając tuż przy mnie, a gitarę założył na plecy jak plecak. - To co, idziemy coś zjeść?
 - Haha, a ty znowu głodny? - Szydziłam z niego.
 - Nie aż tak bardzo, ale pomyślałem, że zaproponuję lody i zwiedzanie najskrytszych zakamarków tego miasta - poruszył zabawnie brwiami. - Co ty na to?
 - Z wielką chęcią, Nialler - pokiwałam głową.
          Chodziliśmy zatłoczonymi uliczkami rozmawiając o życiu, opowiadając kawały, a także opowiadaliśmy dziwne przeżycia z czasów dzieciństwa. Dowiedziałam się o nim ciekawych rzeczy. Jedną z nich była wrażliwość chłopaka. Opowiadał o swojej tęsknocie za domem. Za krajem. Dla blondyna Irlandia jest bardzo bliska.
 - Posłuchaj, a może byś ze mną pojechała kiedyś do Irlandii? - Zapytał nagle.
 - Wiesz, czemu nie? - Przyjęłam propozycję.
          Na twarzy chłopaka pojawił się ogromny uśmiech, oczy mu zabłyszczały, a źrenice poszerzyły.
 - Serio? Pojedziesz tam ze mną?
 - Tak, Niall. Obiecuję - wystawiłam mu mały paluszek.
          Zawsze składałam tak obietnice. W ten sposób dotrzymuję danego słowa. Może to dziecinne, ale nie dla mnie. Po chwili chłopak przybliżył się do mnie i przytulił. Poczułam dziwne łaskotanie w brzuchu. Motylki?
 - Dziękuję - wyszeptał tak blisko mojego ucha, że czułam jego oddech na skórze. Wzdłuż kręgosłupa przeszły mnie dreszcze.    
 - N...nie ma za co. Zawszę chciałam zobaczyć zieloną wyspę - odsunęłam się od niego. - A więc to był ten słynny Horan Hug, co? - Zachichotałam.
 - Tak - wypiął dumnie pierś i przyłożył do niej pięść.
          Śmialiśmy się i to dużo! W dodatku blondyn pokazał mi wiele ciekawych miejsc, w którym mogłabym spędzać czas. Po długim spacerze Horan odnalazł odpowiednią budkę z lodami.
 - Dlaczego akurat ta? - Pokazałam dłonią na białoróżową przyczepę.
 - Tu są najlepsze lody w całym Londynie! Uwierz mi, wiem co mówię - powiedział poważnym tonem.
 - O...okej - udałam niepewność.
          Zamówiliśmy po dwie gałki. Niall czekoladową i śmietankową, ja natomiast wolę owocowe smaki. Poprosiłam więc o truskawkę i malinę. Kiedy spróbowałam ich po raz pierwszy, uczucie było oszałamiające. Smakowały niebiańsko. "Najlepszeee loodyy jakie jadłam" wykrzyczał głos w mojej głowie.
 - Wow, one są nieziemskie - wyznałam Irlandczykowi.
 - A nie mówiłem? - Zabrzmiał jak moja matka.
 - Yeaahh, mówiłeś - przytaknęłam mu.
          Niall podczas drogi do domu opowiadał różne dowcipy i zabawne historie związane to z nim, to z zespołem. Byłam pod wrażeniem jakie dziwne rzeczy potrafią robić fanki One Direction. Słyszałam o wielu na wybrykach directioners na twitter'ze czy facebook'u, ale nie sądziłam, że to prawda. A jednak się myliłam. Kiedy wróciliśmy do domu nadszedł czas pożegnania. Szczerze nie miałam na to ochoty. Chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu. On miał w sobie coś, co mnie przyciągało. Jak magnes. W dodatku to nieznajome uczucie w brzuchu, łaskotanie... ono wciąż mi towarzyszyło. Po chwili stanęliśmy windą na piętrze Niall'a.
 - Słuchaj Van - jak uroczo, już ma dla mnie przezwisko. - Może wejdziesz, jak chcesz oczywiście?
 - Z chęcią - wyszczerzyłam się do niego i oboje poszliśmy w stronę drzwi.
          Patrzyłam jak chłopak zgrabnie przekręca klucz. Popycha ciemnobrązowe drzwi i już byliśmy w środku. Wnętrze było oszałamiające. Można by się spodziewać porozrzucanych rzeczy, jedzenia i takich tam. Jednak u Horan'a wszystko było uporządkowane. W mieszkaniu dominowały kolory takie jak biały, zielony i pomarańczowy, czyli wszystko co z Irlandią związane. Ten chłopak był na prawdę związany ze swoim krajem.
 - Wow, Nialler! Ładnie tu masz!
 - Dziękuję - rzekł skromnie. - Przypomina mi dom, dzięki temu trochę mniej tęsknię.
          Chłopak poszedł do jakiegoś pomieszczenia, podejrzewam, że swojej sypialni. Wrócił z niej przebrany. Miał na sobie krótkie szorty khaki i białą koszulkę polo. Wyglądał, nie wiem jak to określić, seksownie? Tak, to będzie dobre słowo. Poczułam ucisk na sercu i znowu łaskotanie... Jak on na mnie działał...
          Wkroczył do kuchni. Czułam, że to miejsce, w którym spędza najwięcej czasu. Czuł się tam jak ryba w wodzie. Uśmiechnęłam się, widząc jego iskierki w oczach, kiedy otwierał lodówkę.
 - Widzę, że plotki o żarłoku, to nie były plotki - zaśmiałam się.
 - Haha, co racja to racja...
          Przygotował nam kanapki, zrobił popcorn. Mi kazał wybrać film. Pokazał mi swoją kolekcję. Miał wszystko przez horrory, komedie, aż po łzawe romantyczne opowieści. Nie wiem, co mnie tchnęło, ale moja ochota z głupiej komedii zmieniła się na pragnienie obejrzenia Titanic'a. Huh... będzie ryk.
 - Oto, co wybrałam - pokazałam mu opakowanie z płytą w środku.
          Wyszczerzył się i zabrał ją ode mnie i włożył do odtwarzacza.
          Oglądaliśmy film w ciszy. Raz po raz uroniłam łzę, ale na końcu... Oj, nawet męskiemu Horan'owi poleciała łza po policzku. Całe jedzenie było już przez nas pochłonięte. Niall w pewnym momencie przyniósł butelkę wina. Po trzecim kieliszku czułam, jak oczy mi się zamykają. Nawet nie wiem, kiedy odpłynęłam w krainę snów.



~~ PERSPEKTYWA NIALL'A ~~
         

          Vanessa zasnęła na moim ramieniu. Nie miałem serca jej budzić. Była taka urocza, kiedy śpi. Nie chciałem robić hałasu i latać na piętra wyżej o tej godzinie. Było już późno. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojej sypialni. Ściągnąłem z niej ubrania, oczywiście pozostawiając bielizną i nałożyłem na nią mój duży T-shirt. Sięgał jej do połowy ud. Jej widok w moich ubraniach... Aż przygryzłem dolną wargę. Nagle usłyszałem szept.
 - N..Niall - mruknęła.
 - Śpij Van... śpij - pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju.


________________________________________________

Wiem, długo czekaliście. Mam nadzieję, że się podoba 
Kocham Was
xoxo JMSster

4 komentarze:

  1. wariatko jak zwykle super...
    a no i są nowe rozdziały na moich obu blogach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam i w sumie jestem zadowolona z tego rozdziału. :)
    Dzięki za linka :)
    @TheBiebsSwag1

    OdpowiedzUsuń
  3. Super:D Ale zwrót akcji- pierwszo Harry, a teraz Naill :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze sie zacinasz na 4 rozdziale?

    OdpowiedzUsuń